czwartek, 29 października 2009

Kruche rogaliki na piwie

Wcale nie są dla amatorów "złotego napoju", bo piwa w nich (na szczęście!) wogóle nie czuć ;). Podobno z tego ciasta przygotowuje się też paszteciki, niewiem. Za to jestem przekonana, że ta receptura jest wspaniała, rogaliki wychodzą bardzo kruche i delikatne, ale szybko tracą świeżość (już po 1, 2 dniach). Z przepisu Limonki.

kruche rogaliki na piwie

Kostkę masła (250 g) pokroić na mniejsze kawałki, dodać 3 szklanki mąki, 0,5 szklanki piwa i opakowanie cukru waniliowego. Wszystko szybko zagnieść i włożyć do lodówki na minimum godzinę. Wyjmować z lodówki porcję ciasta, wałkować, kroić i lepić rogaliki nadziewając czym dusza zapragnie ;) (u mnie były to świeże śliwki). Piec w 180 stopniach do lekkiego(!) zrumienienia (ok. 25 minut). Po wystudzeniu posypać cukrem pudrem lub polukrować.

Ps. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby dodanie do ciasta trochę zwykłego cukru. Ja tak przynajmniej zrobie kolejnym razem..

Ps2: Przepis zapisuje w akcji halloweenowej Przytulanki. Rogaliki robi się tak szybko, ze zdązycie je przygotować kiedy dzieciaki będą już w drzwiach ;)... no, moze będzie jeszcze trzeba zaserwować im colę- na te 25 minut pieczenia ;P..

”mniejsza

wtorek, 27 października 2009

Pierniki brukowce

Miało być dzisiaj o muffinkach piernikowych (,które zresztą oczarowały moją rodzinkę ;)) ale fotki się gdzieś zapodziały. To nic. Upiekłam w między czasie tyle smakołyków, że spokojnie starczy mi na zapełnienie notkami całego tygodnia... a przecież dopiero wtorek ;)... W temacie pozostanę, bo trochę świątecznie. Wcale nie lubię wystaw Bożonarodzeniowych w październiku, ale bardzo lubię korzenne przyprawy, a pogoda sprzyja "ciemnym", wyraźnym smakom. Dlatego pierniczki. To miał być smakołym na już, więc nie ma mowy o czekaniu, aż pierniki dojrzeją! Dlatego wybrałam dawno już upatrzony na Wkl przepis, bardzo dobry zresztą. Ciastka są mięciutkie (bez czekania!), dosmakowane. To naprawdę dobre, bardzo dobre pierniki i myślę, że zrobię je na święta... Tylko wyszły nieco za słodkie mimo, że zmniejszyłam ilość cukru... ale naprawdę warto je upiec!

Pierniki brukowce/Wkl
składniki:
50 dag mąki pszennej
20 dag cukru (180 g, a spokojnie mozna dodać mniej!)
10 dag miodu
5 dag masła lub margaryny
1 jajo
1 płaska łyżeczka sody
1,5 łyzeczki przyprawy do piernika (mozna dodać więcej, bądź komponować własne przyprawy)
gęste powidła śliwkowe
przygotowanie:
2 łyżki cukru skarmelizować na patelni, wlać wodę (ok 1/3 szklanki), wymieszać. Dodać cukier, miód, przyprawy korzenne, wymieszać. Ostudzić.Do mąki z sodą wbić jajo, dodać miękkie masło, wlać karmel. Zagnieść elastyczne ciasto. Gdyby zbyt mocno kleiło się do rąki, dosypać mąki.Ciasto odstawić na pół godziny.Odrywać fragmenty ciasta wielkości orzecha włoskiego, rozpłaszczać na dłoni, na środek nakładać marmoladę, dokładnie zlepiać. Aby ułatwić sobie pracę, można dłonie zanurzać w mące. Brukowce układać na blasze w małych odstępach, podczas pieczenia wyrosną, sklejając się ze sobą.Pierniki po przestudzeniu oddzielić.
Smacznego!

piątek, 23 października 2009

Kiedy humor niedomaga...

..to idę do kuchni. Nie, tym razem nie do końca tak było. Wykrawanie ciasteczek i mozolne mieszanie składników jest dobre na małą "depresję", ale ja mam powód. Nie żeby poważny, ale czy to, że mój ulubiony chleb okazał się zakalcem- i to na całej lini(!) nie jest wystarczającym powodem?... no, ale moja "depresja" sięga oczywiście spraw wyższych... choć właściwie nie mam do niej powodów... ot, nastoletnia zmiana nastrojów. ...Więc chyc do kuchni... Wcześniej do internetu... Coś szybkiego, nie wiedziałam za bardzo na co mam ochotę... lubię pierniki... muffinki piernikowe. Do miski suche.. Do miski mokre. Łyżką wymieszać. Przełożyć do foremki- piekarnik już się nagrzewa. Ha! Moja ulubiona, silikonowa. No i jeszcze muszę się pochwalić- mam cudowną, czerwoną matę silikonową- do pieczenia, do wałkowania i innych funkcji jakie nam tylko wyobraźnia podda. Uff.. już mi lepiej. Zjadłam piernikową muffinkę, nisamowicie szybko się pieką. I pachną pięknie. Melasą. Nie lubię melasy, dlatego słoiczek zalegał w szafce, ale tutaj jej nie czuć zbyt wyraźnie, a kolor nadaje piękny. I konsystencja. Puszysta, a jadnocześnie "masywna". Dobre te muffinki. Zaraz pójdę po jeszcze jedną sztukę. Już minęło. Za chwilę poczytam "Mojego psa"... Może ktoś ma na zbyciu westa albo sznaucera? ;).. "Moje mieszkanie", oraz "Pieprz i sól" już czekają w kolejce. Jestem maniaczką kupującą gazety tematyczne nałogowo...:). A teraz pójdę, bo zaraz nie będę miało co jeść "na poprawę chumoru"..;)... A przepis zamieszczę później. No.. i koniec depresji. Zajęła mi jakieś pół strony ;)...

poniedziałek, 19 października 2009

Słówko o... kaki..

... czyli Hurma wschodnia, persymona, Hebanowiec wschodni. Mozna go gotować, kandyzować, przerabiać na dzemy, galaretki, a nawet lody!.. ale ja i tak najbardziej lubię persymonę na surowo. Niedawno udało mi się zdobyć cały koszyczek pysznych, niesamowicie słodkich owoców :). A co Wy sądzicie o kaki?

Dodam jeszcze, ze owoc zawiera karoteny, wapń, witaminy A i C, a w 100 g są 73 kalorie ;)...

Źródło

sobota, 17 października 2009

Weekendowa piekarnia#47 - Hawajskie bułeczki






Ha! Wreszcie! Dopiero za 47 wydaniem udało mi się do weekendowej piekarni (Margot!) dołączyć!.. a to wszystko, dzięki Efi i zaproponowanemu przez nią przepisowi na pyszne bułeczki hawajskie.

Bułeczki. No właśnie. Wykonanie bezproblemowe, robią się prawie same :). Trochę skróciłam czas wyrastania... bo nie mogłam się ich doczekać ;)... Nezbyt słodkie, z kokosową nutką i kawałkami ananasa... bardzo delikatne. I żeby nie było, że zapomniałam! Upiekłam je wczoraj, razem z prostym pszennym chlebem (przepis zamieszczę później)- czyli Dzień Chleba zaliczony ;).. Oh, wspaniale mnie nastraja przygotowywanie pieczywa... a dzisiaj jadę na "mączne zakupy" (po mąke róznoraką ;)) i obiecuje, że pochwalę się wypróbowanymi przepisami na chleby, a mam ich trochę w ulubionych ;)...


Hawajskie bułeczki


Składniki (na 15 sztuk- mi wyszło szczęśliwe 13):

100-120 g ananasów z puszki
55 ml (1/4 cup) ciepłego soku z ananasa
59 gram (1/4 cup) wody
55 gram (1/4 cup) masła
50 gram (1/4 cup) mleka w proszku (nie miałam, więc zastąpiłam wodę mlekiem, dodając go odpowiednio mniej)
1 jajko
13 gram (1 tablespoon) cukru
6 - 9 gram soli (1 - 1 1/2 teaspoon) soli,
420 gram (3 1/4 cups) mąki pszennej chlebowej
7 gram (2 1/4 teaspoon) suchych drożdży (suchych nie uzywam- pokruszylam ok. 15-20 g świeżych)
60 gram (3/4 cup) wiórków kokosowych


Przygotowanie:
1. Ananasy z puszki osuszyć i pokroić w drobne kawałki. W dużym naczyniu wymieszać wszystkie składniki (najpierw rozpuściłam drozdze w mleku) oprócz wiórek kokosowych i wyrobić ciasto pod koniec dodając wiórki kokosowe. Jeżeli ciasto jest zbyt miękkie można dodać mąki, jeżeli zbyt twarde można dodać wody. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne (trzeba dość długo wyrabiać- ja wyrabiałam przez kilka minut). Odłożyć do miski, nakryć ręczniczkiem, odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (około 1,5 h- 1 godz. wystarczy ;)).
2.Po tym czasie ciasto podzielić na 15 (u mnie 13) części. Z każdej z nich uformować kulkę lub rulonik o długości około 35 cm (rulonik zwinąć jak ślimaka, zaczynając od środka, końcówkę podłożyć pod spód). Po uformowaniu drozdżowek przykryć je ręczniczkiem i pozostawić na około 45 minut (do podwojenia objętości).
3.Piec w temperaturze 190ºC przez 15 - 20 minut, do złotego koloru. Studzić na kratce.

Liskowo. Ciasto sezamowe, ciasto z rodzynkami.

W czwartek- wpis nieco spóźniony- wyczarowałam 2 ciasta. Oba pyszne i oba z bloga Liski. Upiekłam je późnym wieczorem, mam taki zwyczaj (a właściwie, to wymogi, które stawia mi czas...), ze piekę i gotuję w ciągu tygodnia wieczorem. W okolicach 22... Jestem typem sowy i gdyby tylko szkoła mi na to pozwoliła, najchętniej siedziałabym w kuchni przez całą noc.. a wstawała o 10:00... Ale ideałów nie ma ;)...

Ciasto sezamowe. Miało być "wilgotne, ciężkie. Trochę arabskie". Ale to prawda tylko po części, bo na początku, tuż po upieczeniu, było puszyste i delikatne. Z biegiem czasu nabierało "cięzkości". Dzisiaj, (z racji tego, ze ciasta były dwa, kawałek się ostał) sezamowe było pyszne. I gdyby nie to, że na dnie, w środku, był lekki (na szczęście naprawdę mały i niewyczuwalny) zakalec, byłoby idealnym ciastem sezamowym. Może jeszcze kiedyś je zrobię, ale wyznaję zasadę, że za mało mamy czasu, żeby piec te same ciasta po kilka razy ;)... Mimo wszystko,- polecam! (Ten zakalec to był pewnie MÓJ błąd w sztuce ;)).

Ciasto sezamowe

1 i 1/3 szklanki mąki
1/2 łyżeczki sody
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
2 duże jajka
2,5 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
100 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
1/2 szklanki kefiru
1/4 szklanki prażonych nasion sezamu

Piekarnik nagrzać do temp. 175 st C.Okrągłą formę o średnicy 20 cm (u mnie 18 cm) wysmarować masłem.Mąkę wymieszać z sodą, solą i proszkiem do pieczenia i przesiać do dużej miski.W małej miseczce rozbełtać lekko jajka z olejem i wanilią.Masło utrzeć z cukrem przez ok. 3 minuty, następnie dodawać na przemian: mąkę, jajka, makę, jajka. Na końcu dodać kefir oraz sezam. Wymieszać i przelać do formy.Piec ok. 40 minut.Ciasto ostudzić w formie.


Drugi wypiek to Rodzynkowiec. Po upieczeniu- bardzo puszyste, delikatne, cudownie "przesiąknięte aromatem rodzynek". Później nie miałam okazji próbować... Zjadł go tata, który porównał rodzynkowca do keksa, choć wcale nie jest do niego podobny. Ale są rodzynki ;).

Rodzynkowiec

250 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
180 g cukru
1/4 łyżeczki soli
80 g rodzynek
180 ml mleka
60 ml oliwy lub oleju dobrej jakości
1 jajko
2 łyżki soku z cytryny (wycisnęłam nieco więcej)
1 łyżeczka świeżego rozmarynu, drobno posiekanego (rozmarynu nie miałam.. i się go bałam! Może innym razem.. ciasto z rozmarynem do mnie nie przemawia..)

W misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia, cukier, sól i rodzynki.W drugiej misce ubić jajko z mlekiem, oliwą, cytryną i rozmarynem.Suche składniki połączyć z mokrymi - wymieszać je łyżką, nie miksować.Podłużną formę o długości 20 cm wysmarować masłem lub oliwą, wysypać bułką tartą. Przelać do niej ciasto.Piekarnik nagrzać do 180 st C.Wstawić ciasto i piec je 45-50 minut.Po upieczeniu wystudzić w formie.

Ps. "Sezamowiec" tak ładnie się do mnie uśmiechał... Przed chwilą zjadłam kolejny kawałek.. polecam z czystym sumieniem! ;)

wtorek, 13 października 2009

Oleje smakowe

Udało mi się niedawno kupić urocze, szklane buteleczki (dzbanuszki) z korkami. Mieści się w nich jakieś 200- 250 ml oleju, czyli są idealne na oleje i oliwy smakowe... :D. Przygotowanie jest banalne:


Kilka ząbków czosnku (4-5) obrać i przekroić na połówki, wrzucić do dzbanuszka, zalać olejem (oliwą) i odstawić w chłodne, zacienione miejsce na minimum 48 h.

Druga wersja jest z papryczką chilli:

Papryczkę umyć (i wysuszyć dokładnie- inaczej może zacząć pleśnieć!), pokroić na kawałki i razem z pestkami umieścić w buteleczce. Zalać olejem, pozostawić na 48 h.
Można też przygotować np. wersję z ziołam ;)... itd.

Amerykany

Nigdy nie miałam okazji jeść amerykanów z cukierni, a są to podobno bardzo popularne ciastka. Musiałam więc nadrobić zaległości i oto... są :). Puszyste, biszkoptowe, mini wulkany.. u mnie bez polewy (lukru),- byłyby za słodkie.
Amerykany/MojeWypieki/
Składniki na około 15 - 20 ciastek:
1 szklanka mleka
3 jajka
0,5 kg mąki pszennej
1 szklanka cukru
12 dag margaryny
2 czubate łyżeczki amoniaku
Margarynę roztopić, odstawić do wystygnięcia. Mleko zmiksować z jajkami. Dodać mąkę wymieszaną z cukrem i amoniakiem, zmiksować; na końcu wlać tłuszcz, zmiksować.
Na natłuszczoną blachę wykładać ciasto (około 2 łyżek na jedno ciastko, lub mniej), w bardzo dużych odstępach.
Piec około 15 - 20 minut w temperaturze 180ºC, aż brzegi zaczną się rumienić. Ostudzić na kratce (dopiero wtedy ulotni się zapach amoniaku). Posmarować lukrem od płaskiej strony.
Lukier: 3 szklanki cukru pudru rozetrzeć z 8 łyżkami gorącej wody i sokiem z cytryny. Gęstość lukru można dowolnie regulować dosypując pudru lub dolewając wody.
Ps. Amoniak wcale nie był tak mocno wyczuwalny, -chyba, że ktoś przytknął nos do torebki ;)...

sobota, 10 października 2009

Cukierki karmelowo-cynamonowe

Wracając ze szkoły- w piątek- zrobiłam zdjęcia. Nic nadzwyczajnego... nie ma co liczyć na lustrzankową jakość, ani dokładność jak ze statywu. Ale są. Dowiedziałam się np. co w trawie piszczy...















Ten uroczy "rondelek" (co za cudowne słowo! ;)) otaczają bloki. Nie widać tego na zdjęciu, ale nie trudno sobie wyobrazić... jeden blok.. 2 bloki.. 3..4... Nie wiem, jak się tam znalazł, ale i tak zasłużył na pokazanie go tutaj... Może jakaś wściekła narzeczona rzucała garnkami w swojego przyszłego męza? ;)

Wierzba. Biała, albo płacząca. Podoba mi się to zdjęcie... moze za ten zbiór metalu w tle?

Kot z tego zdjęcia zaczął przede mną uciekać. Udało mi się uchwycić tylko ogon i łapki ale... zareagował na "kici, kici"... Bał się... jednak ciekawość nie pozwalała mu tak po prostu uciec... Nie wiem, dlaczego ludzie uzywają tych słów żeby przywołać koty, ale to działa ;)..

To dzieło jakiegoś szanującego bloki wandala... (albo fana historii ;))



...a teraz zanudzania dość. Pora na cukierki. Pierwszy raz robiłam je, kiedy jeszcze nie prowadziłam bloga. Nie miałam (i nie mam) termometru, więc wszystko robiłam na oko... Wyszły pyszne, ale nie chciały stwardnieć... Dzisiaj... znowu to samo.. więc włożyłam je do zamrażalnika :). Są wspaniałe. Z nutką cynamonu.. jesienne. Zamiast soli posypałam je zmielonymi orzehcami laskowymi.


Cukierki karmelowo-cynamonowe/Liska/

1 szklanka cukru
3/4 szklanki śmietany 36%
1 płaska łyżeczka cynamonu
szczypta soli
1 łyżka kakao
opcjonalnie: płatki soli Maldon Salt do posypania


Cukier rozpuszczamy w garnuszku, Kiedy powstanie złocisty karmel, delikatnie wlewać śmietanę, cały czas mieszając. Gotować ok 10 minut (jeśli mamy termometr cukierniczy, temperatura powinna osiągnąć 240 st F).Zdjąć z ognia, dodać cynamon, kakao i sól.Ostudzić przez 10 minut, następnie wlać masę do silikonowej formy lub formy wyłożonej folią spożywczą. Wstawić do lodówki na godzinę.Kiedy masa stwardnieje, pokroić na kwadraciki.


wtorek, 6 października 2009

Jak ten czas szybko "leci"- urodziny Fabryki i wspaniałe ciasto toffi bez pieczenia

Tak, tak- Fabryka Smaku obchodzi swoje pierwsze urodziny! Taka byłam we wrześniu zabiegana (i jak narazie nie chce się to zmieniać...), że przeoczyłam tą ważną dla bloga i oczywiście dla mnie datę. Dokładnie 26 września 2008 roku ukazał się pierwszy wpis, który zatytułowałam - ""Fabryka Smaku"- na start!". Pierwszy komentarz- właśnie pod tą notką- zostawiła Iis111. W kolejnym wpisie- opublikowanym dzień później- zamieściłam przepis na moje ulubione bezy :). Na bloxie zostawiłam wiele wspomnień i receptur, a od niedawna "fabryka pisze się na blogspocie". Dziękuje, ze jesteście! I przepraszam, ze notki nie pojawiają się zbyt często i regularnie, ale w trzeciej klasie jest tyle pracy, ze naprawdę trudno znaleźć na wszystko czas...

To tyle wspomnień ;). Z okazji rocznicy przygotowałam pyszne ciasto toffi Miranki, które zresztą gościło już u nas kilkakrotnie. Jest niesamowicie kaloryczne- ale o to przecież chodzi...;)



ciasto toffi/przepis zmodyfikowany- oryginał na CC/

Składniki:

duza paczka herbatników

4 żółtka

1 litr mleka

1 masło roślinne

1 szklanka mąki pszennej

1 puszka masy toffi

1 gorzka czekolada

1/2 l śmietany kremówki

1 cukier waniliowy

2 łyżki cukru pudru

3 szklanki mleka, 1/2 szklanki cukru i masło roślinne zagotować.Do gotującej się masy dodać dokładnie wymieszane mikserem -1szklankę mleka+1 szklankę mąki +4 żółtka.Mieszając gotować wszystko razem na małym ogniu przez chwilę, aż powstanie masa budyniowa. W blaszce (średniej, prostokątnej) rozłozyc warstwę herbatników, na to wyłozyć masę budyniową (warto przetrzeć ją przez sito), pokruszone herbatniki (herbatniki włozyć do woreczka i "przejechać" po nich wałkiem do ciasta ;)), masę toffi (można ją lekko rozrzedzić mlekiem) i ubitą z cukrem pudrem i cukrem waniliowym śmietanę. Czekoladę zetrzeć na tarce i posypać wierzch ciasta. Uwaga! Przygotować 24 h przed podaniem!

Smacznego! :)

Ps. Podsumowanie akcji "W jednej kuchni z N. Lawson"... ehh.. ukaze się niedługo.. (durszlak się zbuntował [pewnie nic Wam o tym nie wiadomo? ;)] i nie miałam dostępu do przepisów)...

Ps2. No właśnie- już jest! Cieszę się bardzo i mam nadzieję, ze juz awarii więcej nie będzie. -Durszlaku- wreszcie!

czwartek, 1 października 2009

Jesień. Ciasto marchewkowe.


Jesień. Październik. Czas, kiedy dojrzewają pierwsze kasztany, dzieci w gumowcach zbierają wybarwione liście, a w kuchniach króluje imbir, kardamon, cynamon...

Czy Wy tez kiedyś zbierałyście (zbieraliście?) kasztany i sprzedawałyście je na kilogramy? Na niby. Ja uwielbiałam odważać na "niby-wadze niby-cukierki i sprzedawać je w małych porcjach uszczęśliwiając niby-dzieci... ;). A teraz już nie odważam kasztanów, waże mąkę, cukier... marchew... i uszczęśliwiam prawdziwych- łakomczuchów ;)!

Na uroczystą inaugurację jesieni upiekłam babeczki. Ale nie byle jakie! Cudowne, marchewkowe, cynamonowe, o średnicy prawie 10 cm ;).. Przepis zaczerpnęłam z bloga Liski i zrobiłam z połowy porcji 7 duzych babeczek (w oryginale było to 24 cm ciasto). Podaję recepturę ze zmniejszoną o połowę ilością składników i odpowiednio przekształconą.

Ciasto marchewkowe

Składniki:
2 jajka
125 g cukru
90 ml oleju
150 g mąki
1/4 łyżeczki soli
0,5 łyzeczki proszku do pieczenia
0,5 łyzeczki sody
1 łyzeczka cynamonu
200 g marchwi obranej i startej na tarce

Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni. Jajka utrzeć z cukrem, następnie dodać olej.Makę, sól, proszek, sodę i cynamon przesiać przez sitko, a następnie połączyć z jajkami. Na końcu dodać tartą marchew. Przelać do foremek (ok 3 łyzki ciasta na jedną papilotkę) i piec ok. 35 minut